Moja praca inżynierska

Pierwszy semestr działań związanych z pracą inżynierską za mną, pora więc na małe podsumowanie. Tak jak narzekam na wiele aspektów związanych z moimi studiami, to tym razem zdecydowanie są powody do zadowolenia. Poniżej skrótowy opis rozwój „sytuacji” w moim wypadku.

Prolog

Na koniec poprzedniego semestru należało zadeklarować opiekuna i temat pracowni inżynierskiej. Zadanie zdecydowanie niełatwe, szczególnie gdy ma się tylko garstkę własnych doświadczeń i cudzych opinii na temat poszczególnych ludzi. Temat też należy dobrać z głową, jednak tu już prościej – zwykle wiadomo co kogo interesuje :). Ja szczęśliwie nie miałem problemu z doborem prowadzącego – oczywiście chciałem, aby opiekunem pracy został dr inż. Tomasz Jordan Kruk. Wiązało się to z niemałym, papierkowym rajdem po dziekanatach i sekretariatach, jednak bez większych problemów. Problem był natomiast z precyzyjnym tematem pracy. Wiedziałem tylko, że chcę aby dotyczył on zagadnień niskopoziomowych, związanychz  systemami operacyjnymi. Od słowa do słowa, dostałem propozycję zajęcia się systemem Google Chrome OS… i zgodziłem się bez większych oporów :). Pełne brzmienie tematu zostało wybrane jako Budowa systemu Chrome OS – uroczo prawda? Temat zdecydowanie nieoklepany tzn. nieznany, co mogło się wiązać z pewnymi trudnościami.

Zawiązanie akcji

Kolejne tygodnie po wybraniu tematu wiązały się z przekopywaniem Internetu w poszukiwaniu informacji na temat tegoż tworu. Martwiące było to, iż odnalazłem pełno marketingowego bełkotu, a rzetelnych informacji – jak na lekarstwo. W zasadzie jedyne sensowne źródło wiedzy, to strona projektu z dosyć ubogą dokumentacją. Wyzwania – to lubię! Długa i dokładna analiza materiałów przekonały mnie, że najciekawszym elementem systemu Chrome OS są mechanizmy bezpieczeństwa. Za namową Prowadzącego, przez kolejne tygodnie pracowałem nad pierwszym rozdziałem mojej pracy, który nosi tytuł Mechanizmy bezpieczeństwa systemu Google Chrome OS. Muszę przyznać, że to dopiero było wyzwanie! Myśli i treści wiele, jednak ubranie ich w techniczno-naukowy język to prawdziwa sztuka. Uważam się za osobę, która dba o język polski, dlatego każde zdanie składałem z wielkim namaszczeniem. To nie to samo, co blog, gdzie mogę czasem strzelić emotkę, tudzież całkiem kolokwialne stwierdzenie, czy ohydny anglicyzm ;). Ostatecznie, tempo pisania sięgało jednego (sic!) słowa na minutę. Rewelacyjnie, prawda? Efektem tygodni pracy było 16 stron tekstu, z którego naprawdę jestem zadowolony. Mój Opiekun również docenił moją pracę i podsunął mi pomysł, aby zrobić z tego rodziału materiał konferencyjny bądź artykuł – czemu nie!

W tym miejscu wtrącę słówko na temat składania tekstu. Na mojej uczelni (jak zapewne na wielu innych) lansuje się system składu tekstu o intrygującej nazwie LaTeX. Przeczytanie książeczki o tym narzędziu zajęło mi 2 dni, które przepełniły mnie lekką obawą przed czymś z goła innym niż Word ;). Ostatecznie jednak, praca z LateXem okazała się prawdziwą przyjemnością i zdecydowanie ułatwiła mi pracę. Po prostu mogłem skoncentrować się na samym pisaniu, a  nie na ustawianiu marginesów. Z całego serca polecam wszystkim, do każdego rodzaju pisania (prace, dokumentacje, korespondencja, a nawet CV).

Rozwój akcji

Po napisanym rozdziale przyszła pora na wybranie części praktycznej (bo i z tego powinna się składać praca inżynierska). Tu zaczęły się niemałe problemy, bo rozszerzanie Chrome OS może być trudne i niewykonalne w przewidzianym czasie inżynierki. Szczęśliwie, podczas pisania poprzedniego rozdziału natrafiłem na bardzo ciekawą rzecz: koncepcję kontenerów procesów (jest to mechanizm parawirtualizacji o którym niebawem napiszę więcej). Zrodził się więc pomysł, aby rozszerzyć części składowe kontenerów. Ucieszyło mnie to niezmiernie, gdyż oznacza to dużo grzebania w Linuksie! Kolejne 4 tygodnie spędziłem na poznawaniu budowy Linuksa i oswajaniu się z procesem rozwoju jądra. Temat mnie naprawdę wciągnął i z trudem mogłem oderwać się od czytania artykułów i kodu oraz oglądania nagrań z różnych konferencji o tematyce jądra Linuksa. Finalnie, udało mi się zdecydować na rozwijanie mechanizmu cgroups i nad tym będę pracował w najbliższych tygodniach.

Uważny czytelnik może zauważyć, że od chwili wymyślenia tematu zacząłem dosyć mocno się od niego oddalać – i to jest właśnie najlepsza część mojej pracy inżynierskiej – mogę dowolnie zmieniać jej kształt i prowadzić rzeczywiste, odkrywcze badanie, a nie odtwórcze kompilowanie XX źródeł wiadomości. Aktualnie, wygląda na to, że temat będzie brzmiał Mechanizmy zabezpieczeń w nowoczesnych dystrybucjach Linuksa na przykładzie Chrome OS , ale kto wie co przyniesie przyszłość.

I co dalej?

Tak jak pisałem, będę teraz pracował nad praktyczną częścią pracy. Później przyjdzie pora na kolejne rozdziały – jakie? To się jeszcze okaże.

Mała porada

Wszystkim osobom, które dopiero szykują się do pisania pracy inżynierskiej polecam bardzo dobrze zastanowić się nad doborem opiekuna. Nieważne jak zdolni jesteście, dobry mentor może Wam wiele pomóc. Nie chodzi przecież o to, aby prowadził za rękę i pokazywał co, kiedy i ile napisać, tylko o to, aby odpowiednio kierunkował, podpowiadał i ostrzegał przed potencjalnymi zagrożeniami. Temat natomiast, przy współpracy z odpowiednią osobą, wyklaruje się sam.

2 myśli do „Moja praca inżynierska”

  1. „Kolejne 4 tygodnie spędziłem na poznawaniu budowy Linuksa i oswajaniu się z procesem rozwoju jądra. Temat mnie naprawdę wciągnął i z trudem mogłem oderwać się od czytania artykułów i kodu oraz oglądania nagrań z różnych konferencji o tematyce jądra Linuksa.”
    Czy nie byłoby dla Ciebie problemem podzieleniem się linkami do stron, z których korzystałeś/korzystasz w czasie procesu poznawania implementacji mechanizmów Linuxa (kernel, driver development)?

Możliwość komentowania jest wyłączona.